Uczenie się – przeszkoda czy rozwój?

Rozmawiając z pacjentami, szczególnie nastoletnimi najczęściej spotykam się z lękiem związanym z nauką, szkołą, wymaganiami dorosłych i niemożnością „ogarnięcia” zasobu wiedzy jaką generuje polski system edukacyjny. W obecnej pandemicznej rzeczywistości nauczanie zdalne jawi się jako swoista karykatura współczesnej edukacji. Karykatura, bowiem zarówno sposób przekazywania, ilość i forma ma niewiele wspólnego z  rzetelnym  przyswajaniem wiedzy, który miałby służyć rozwojowi młodego człowieka. Ponadto jest to także „zabawa w udawanie”. Dlaczego? Dzieci udają, że mają w sobie na tyle dyscypliny i samozaparcia, aby samodzielnie i rzetelnie przygotowywać się do kolejnych lekcji i sprawdzianów, rodzice udają, że ich dzieci „dobrze sobie radzą”, bo przecież nie są w stanie wiedzieć na ile ich pociecha rzeczywiście się uczy,  a na ile korzysta z różnego typu „pomagaczy”. Natomiast nauczyciele udają, że wszyscy uczniowie z chęcią i pełnym zainteresowaniem słuchają po raz kolejny twarzy „gadającej w monitorze komputera”.

Zapewne są dzieci, rodzice i nauczyciele, którzy starają się sprostać trudnej rzeczywistości w jakiej wszyscy się znaleźliśmy.  Wydaje się jednak, że jest to znikomy procent. Dlaczego? Przedłużający się stan pandemii i odcięcie społeczne dzieci i młodzieży skutkuje coraz większą liczbą zaburzeń depresyjnych i lękowych. W gabinetach psychologów pojawiają się nastolatki, dla których wyjście z domu, ba! Z pokoju jest nie lada wyzwaniem. Uczniowie często logują się na lekcje po czym leżą w łóżkach, bądź grają w gry komputerowe. Następuje całkowite rozregulowanie rytmu dnia (brak snu w nocy, trudność porannego wstania, aby nacisnąć klawisz komputera). Telefon komórkowy staje się jedynym łącznikiem ze światem rówieśniczym – o ile młody człowiek ma jeszcze motywację, aby z kimś porozmawiać. Do tego dochodzi lęk przed sprostaniom wymogom dorosłych – rodziców i nauczycieli.

Z mojego doświadczenia wynika, że nastolatki zgłaszające się po pomoc to najczęściej dzieci dobrze lub bardzo dobrze radzące sobie w szkole, często są to osoby wręcz wyróżniające się swoimi osiągnięciami. Skąd więc tak dużo wśród nich, młodych cierpiących na depresję, zaburzenia lękowe, zaniżone poczucie własnej wartości, przejawiające zachowania autodestrukcyjne?  Zdolność dziecka do dojrzewania i rozwoju wewnętrznego wiąże się  ściśle  z rodzajem procesu uczenia się, z którego korzysta od najwcześniejszych etapów życia. Najważniejsze jest, aby rozróżnić style rozumowania i poznawania , które wzmacniają charakter i pozwalają samodzielnie myśleć, od tych mobilizujących do zwykłego nabywania kwalifikacji i  fachowej wiedzy, a więc „uczeniu się”, będącego miarą zewnętrznego sukcesu, ale już nie motorem wewnętrznego rozwoju. Niestety forma zdalnej nauki sprowadza się głównie do nabywania wiedzy, a nawet częściowego lub fragmentarycznego jej przyswajania. To w jaki sposób dziecko będzie się uczyło zależy w dużej mierze od typu identyfikacji , do których od początku się skłania. Oczywiście poszczególne typy będą się stale przeplatać jednak zazwyczaj pomimo tej zmienności u każdego człowieka da się wyróżnić typ podstawowy, dominujący nad pozostałymi. Te   typy uczenia to : przylegający, projekcyjny i introjekcyjny.

Nastolatki, które zmagają się z wyżej opisanymi problemami uczą się w sposób przylegający lub projekcyjny. Ten pierwszy  sposób będzie następował poprzez imitację, naśladowanie i papugowanie. Ten drugi poprzez pełne lęku dążenie do bycia kimś, kim się nie jest poprzez projekcyjne odgrywanie roli drugiej osoby, czy wręcz takie doświadczanie siebie, jak gdyby się tą osobą rzeczywiście było! Patrząc na te sposoby nauki wydaje się, że rozwój dziecka postępuje, jednak w rzeczywistości jest on bardzo powierzchowny. Główna identyfikacja polega na obserwacji, upodabnianiu się lub wiernym naśladowaniu zachowań społecznych i wyglądu ważnych osób. Konieczność dokonania samodzielnego wyboru często wywołuje u takich nastolatków przytłaczające poczucie paniki. Młody człowiek jest całkowicie zależny od myśli i opinii innych osób, do których się przywiązał.  Tak funkcjonujące nastolatki będą reagowały wzmożonym lękiem na konieczność wzbudzenia w sobie samodyscypliny i uczestnictwa w nauce zdalnej, która ten proces wzmaga. Podczas nauczania stacjonarnego wydawali się dobrze przystosowani, jednak działo się to kosztem rozwoju wewnętrznego, co uwidoczniło się w obecnej rzeczywistości. Niewątpliwie to prawidłowy rozwój wewnętrzny jest zasobem chroniącym przed emocjonalnym kryzysem jaki teraz dotyka wielu młodych ludzi. Wobec braku struktury wewnętrznej pojawia się poczucie, że do przetrwania konieczna jest jakaś struktura zewnętrzna. Proces uczenia opiera się wtedy na procesach pamięciowych i w momencie załamania się tej struktury- nauczania stacjonarnego – następuje załamanie emocjonalne nastolatka, gdyż nie ma na czym budować swojego „self”. Takie nastolatki do momentu nauki stacjonarnej były osamotnione i prezentowały światu pozory stabilności, które i tak nie przyciągały zbytniej uwagi dorosłych. Teraz popadając w depresję zostają  nareszcie zauważone.

Często zdarza się, że dopiero w okresie dojrzewania można dostrzec, w jakim stopniu inteligencja była od wczesnych lat życia wykorzystywana jako obrona przed autentycznym myśleniem. W każdym wieku praca może stać się sposobem na unikanie bliskości i zaangażowania w bolesną i pełną konfliktów rzeczywistość emocjonalną. Przykładem mogą być pracoholicy, którzy nie są w stanie dotrzeć do swojego „self”, uciekają przed bliskością i często lądują w gabinecie psychologa z poczuciem, iż „niewiele osiągnęli w życiu” mimo wysokiej pozycji społecznej. Osiągnięcia intelektualne często są mylone ze zdrowiem psychicznym. Wyrażając społeczne uznanie dla osiągnięć szkolnych, często pomija się rozpaczliwe uczucia kryjące się za funkcjonowaniem poznawczym. Poprzez sukces intelektualny dzieci, a potem dorośli radzą sobie ze swoją nieświadomą złością, poczuciem winy czy żalu w sposób społecznie akceptowany- poprzez współzawodnictwo i osiągnięcia. Często jednak odbywa się to kosztem zintegrowania w osobowości tych aspektów siebie, których w trudnym momencie rozwojowym nie można znieść. Skutkuje to załamaniem się zdrowia psychicznego. Sytuacja pandemii pokazała to ze zdwojoną siłą i na wcześniejszym etapie życia młodych ludzi. Paradoksalnie część nastolatków trafiając na terapię ma szansę rozwinąć w sobie introjekcyjny proces nauczania. Wtedy być może uczenie się będzie następowało na drodze wytrwałego dążenia do zrozumienia rzeczy za pomocą zaangażowania się w doświadczenie bezpiecznego, wewnętrznego poczucia siebie, które bierze się ze zdolności do introjekcyjnej identyfikacji z dobrymi i umożliwiającymi okazywanie troski cechami umysłu psychoterapeuty.

Uczenie się, które we właściwy sposób przyczynia się do rozwoju następuje przede wszystkim na drodze doświadczenia, a nie przez powiększenie zasobu wiedzy. Idąc za myślą Biona w niektórych stanach umysłu „posiadanie” wiedzy może stać się substytutem uczenia się. Chodzi o rozróżnienie między ciekawością natarczywą- napędzoną przez potrzebę „dowiedzenia się” po to, aby zdobyć władzę i kontrolę- a bardziej światłym pragnieniem zrozumienia rzeczy, czymś na kształt głodu wiedzy, zaspokajanym po to, by się rozwijać, a nie tylko opanować wyznaczone treści. Typ uczenia się sprzyjający rozwojowi osobowości to ten, który angażuje nas w życie z pasją i szczerością, nawet jeśli to bolesne. To proces zachęcający do zmiany, inspirujący do wzrostu i wspierający osobę w samodzielnym myśleniu, a tym samym stawaniu się autentycznie sobą.

Niech słowa George Eliota będą inspiracją, ale i przestrogą dla młodego pokolenia, ale i dorosłych, którzy niewątpliwie kształtują i wpływają na rozwój nowych pokoleń:

Ciężki to los- mówiąc oględnie- być człowiekiem wysoce wykształconym, a nie umieć się cieszyć: być obecnym na tym wielkim spektaklu życia, a nie móc uwolnić się od małego, wygłodniałego, roztrzęsionego „Ja”, nigdy nie ulec oczarowaniu otaczającą nas wspaniałością, nigdy nie doznać uniesienia, gdy nasza świadomość przekształca się w jasną myśl, nie zaznać żaru namiętności, energii czynu, ale pozostawać wciąż człowiekiem uczonym i banalnym, ambitnym i lękliwym, skrupulatnym i krótkowzrocznym .

MWW

Bibliografia: Margot Waddell (2015)  Roz. 7„Modele uczenia się” W:  Światy wewnętrzne. Psychoanaliza i rozwój osobowości . Wydawnictwo Oficyna Ingenium Warszawa 2015.

Moment ciszy

Nasz syn stwierdził: „Ferie bez nart? To niemożliwe!”. Ze względu na panującą pandemię stoki narciarskie były zamknięte, więc po szybkim rozeznaniu zaproponowaliśmy mu narty biegowe. Dzieci zwykle mają dużą otwartość na nowe doświadczenia, zatem pomysł ten błyskawicznie uzyskał aprobatę naszego syna.

W Jakuszycach, miejscu które oferuje trasy do nart biegowych, jak co roku panowała przyjemna atmosfera. Polana wypełniona była rodzinami z dziećmi, biegaczami z psami i amatorami sportów zimowych. Tłum, który na początku budził nasze przerażenie, szybko się rozproszył. My powędrowaliśmy w miejsca, gdzie nie było innych osób.

W pewnym momencie szczególną uwagę zwróciłam na wszechobecną ciszę panującą w otaczającym nas zimowym krajobrazie. Poczułam się nią otoczona i otulona. W doświadczeniu tym było coś niezwykłego i twórczego, wręcz na pograniczu magii. Nagle zrozumiałam, że przyroda, która mnie otacza, chce się podzielić ze mną swoją opowieścią. Usłyszałam dźwięki natury, widziałam płynące chmury na niebie, które układały się w barwne obrazy. Poczułam intensywny zapach zimy, a cała ta sceneria była dla mnie niczym arcydzieło. Uświadomiłam sobie, że mogłam tego doświadczyć dzięki ciszy, którą poczułam. Z zaciekawieniem pogłębiłam moje dalsze doświadczanie i usłyszałam to, co jest we mnie żywe. Oddech, który jest posłańcem mojego wewnętrznego świata, energię, która przepływała przez moje ciało oraz moje myśli i emocje. Usłyszałam ciszę, która była we mnie, która pozwoliła mi nawiązać kontakt z samą sobą i jednocześnie przybliżyła mnie do pytań: Na co mam teraz ochotę? Co odczuwam w danym momencie?

Nasze obecne życie wypełnione jest nadmiernymi stymulacjami i zgiełkiem. Żyjemy w głośnym i rozpraszającym nas świecie. Każdy nasz dzień wypełniony jest telewizją, przeglądaniem stron internetowych, portali społecznościowych czy telefonu. Jesteśmy wciąż na zewnątrz, pochłonięci naszymi planami i projektami, które musimy wciąż i nieustannie realizować, a tym samym pędzić dalej. Nie mamy chwili na ciszę, na bycie w sobie i ze sobą. A przecież cisza jest naszym naturalnym stanem. Dlaczego więc zatracamy umiejętność funkcjonowania w niej? 

Z jakiego powodu zatem warto znaleźć czas na ciszę w naszym życiu? Ponieważ pozwala ona nam się zatrzymać i usłyszeć to, co jest dla nas naprawdę ważne. Skonfrontować się z wieloma pytaniami dotyczącymi wartości naszej egzystencji. Autentyczności naszego codziennego życia. To właśnie w ciszy jest przestrzeń na pytania: Kim jestem? Czego pragnę? Co czuję?

My ludzie, istoty wrażliwe i refleksyjne, tak naprawdę nie potrzebujemy nowych telefonów, szybszego internetu, większego telewizora czy kolejnych projektów. Potrzebujemy więcej momentów, które pozwolą nam usłyszeć ciszę, która jest w nas, zachodów i wschodów słońca oraz opowieści jakie przygotowały dla nas drzewa.

Zachęcam Was do takich doświadczeń one są bardzo ożywcze, radosne i inspirujące a wszystkie te momenty dzieją się w kompletnej ciszy!

MJ